piątek, 2 kwietnia 2010

ehe

Wszystko fajnie. Gdyby nie to, ze od srody spalam na dzialce, prawie calymi dniami opiekowalam sie małym, krotko spalam.. denerwowalam sie tym, ze na swieta nic nie jest gotowe... korzystajac z okazji, ze bylam w domu na chwile, zdazylam troche sprzątnąć. Ale to i tak tylko czubek góry lodowej. jutro trzeba posprzątać, zrobić zakupy, isc ze swieconka, przygotowac jakies jedzenie na swieta.. no  i jechac po zaproszenia, bo w niedziele chyba do Avy. Ten  tydzien byl bardziej meczacy niz jakikolwiek inny.
Poza tym jak to wczoraj kuzynka ujela "jak sa dwie kobiety to zawsze sobie poradza, a jak jest facet i kobieta, to kobieta zasuwa a facet ma wszystko w dupie" no i tak chyba jest.. ja pilnowalam mlodego, kleilam adresy, pilnowalam kominka, a ona sprzatala, gotowala itp. to jest jednak zaradnosc i podzial obowiazkow. Chociaz zaczelo mnei to troche wkurzac, gdyz co jakis czas bylo "mozesz zostac z malym? ja tylko skocze.. " no i cos co mozna zrobic w 1/2 godziny trwalo nawet do 5h.. co zaczelo mnie nieziemsko wkurzac... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz