czwartek, 8 kwietnia 2010

zmęczenie materiału

Niby święta to czas, kiedy powinniśmy odpocząć, ale ja zupełnie tego nie czuję. Wolę już chodzić do szkoły, w której kompletnie nic sie nie dzieje. Jutro wybieram się na kolejną debatę, tylko za bardzo nie wiem o czym, pewnie znów będę improwizować:)
Wczoraj Urząd Miasta, gadanina prezydenta (bo inaczej tego nazwać nie można) no  i następnie wykład doktora Politologii. Z większością rzeczy, które powiedział, nie zgadzam się. No i nie tylko ja.
Jednym z jego twierdzeń, popartych cyferkami i dziwnymi formułkami, było to, że ludzie lepiej wykształceni chętniej pomagają, np. zostają wolontariuszami, tudzież  dają pieniądze na cele charytatywne. Guzik prawda.
Chociaż było coś, z czym się w jakimś stopniu zgadzam, mianowicie, to, że chętniej pomagają ludzie z małych miasteczek i wsi, niż z większych czy mniejszych miast. No i to jest prawda.

W środę czułam, że mam dobry dzień, spotkałam kilku znajomych, których dawno nie widziałam. Pomyślałam sobie, że trzebaby odezwać się do kilku osób. Zauważłam też, że wielu ludzi np, przez jakiś czas pisze, rozmawia z kimś bez przerwy, sms-y, telefony, spotkania, kawa, spacer.. a później nic. I czasami ta przerwa trwa miesiąc, dwa a czasami dłużej. Niestety tak już jest, że nie zawsze mamy czas dla ludzi, dla których mieć byśmy go chcieli.
No i jest pewne miejsce, które chętnie bym odwiedziła, ale kiedy pomyślę, że mogę spotkać tam.. pewną osobę, to zastanawiam się nad sensem wyprawy tam.  Pozyjemy, zobaczymy.

Wracając do środy... tego dnia do pełni szczęścia brakowało jednego gestu lub kilku słów, ale wiem, że aby się one pojawiły, muszę się  postarać, chociaż może to być walka z wiatrakami..

Z wiatrakami walczył Don Kichot.. ilu z nas jest jak on? a ilu boi się podejmować wyzwania...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz