poniedziałek, 8 października 2012

Emocje.

Ten post nie będzie niczym ciekawym, naukowym, edukacyjnym ani tym bardziej interesującym. Ten post będzie w pełni poświęcony moim emocjom i uczuciom. Ostatnio szaleje we mnie burza wywołana przez dwa uczucia- tęsknotę i radość. Zacznijmy od tego pierwszego- tęsknie strasznie za ludźmi, którzy wnieśli wiele radości do mojego życia. Jak to Emre powiedział "we are not friends, we are like big Erasmus family"... zgadzam się. Wszyscy przyjaciele- bo tak mogę o Nich powiedzieć- stali się dla mnie rodziną. Tęsknota jest częścią życia każdego z nas, jednakże nie zawsze jest wymierna, prawie nigdy taka nie jest. Tęsknie zarówno za ludźmi jak i za wspanialymi chwilami spędzonymi wspólnie, tóre sprawiły, że mam teraz piękne wspomnienia. Pomimo tego, że każdy był z innego kraju, znaleźliśmy wspólny język, znaleźliśmy wspólne słowa, które są dla nas zarówno zabawne jak i istotne patrząc teraz przez pryzmat czasu. Tęsknota za kimś jest budująca, bo im bardziej za kimś tęsknimy, tym większą radość sprawia nam rozmowa lub spotkanie z tą/tymi osobami. Co więcej, mam nadzieję, że się spotkamy w niedługim czasie! Znów napomknęłam o radości, więc może teraz krótko o niej- od pewnego czasu chodzę ciągle zadowolona, nauczyłam się cieszyć z drbnych rzeczy, szczegół potrafi wywołać wielki uśmiech na mojej twarzy. Uważam, że szkoda życia na smucenie się, bo pomimo tego, że nie jest już jak było dawniej, że mam świadomość, że moi przyjaciele są daleko ode mnie (i nie mam na myśli innego miasta, tylko inny kraj) to cieszę się, że mogłam poznać wszystkich tych ludzi. Każdy z osobna i wszyscy razem sprawili, że moje życie nabrało jeszcze więcej barw niż miało dotychczas. A teraz sądze, że mogę zrobić tutaj to, co planowałam zrobić już dawno- podziękować im wszystkim! Tylko nie wiem od kogo zacząć:) może od osoby, którą poznałam jako pierwszą. Emre- poznany w Metro Club, gdypodeszłam i zapytałam, czy przypadkiem nie mieszka w akademiku, bo wydaje mi się znajomy:) najpierw wydawało mi się to głupim podchodzić do nieznajomego chłopaka, ale teraz wiem, że to był dobry pomysł :) Dziękuję Ci za wszystko! za grę we freesbee, wspólne imprezy, nawet za to, że mogłam wyprasować Ci koszulkę będąc w stanie wyraźnie wskazującym na spożycie alkoholu:D.. cieszę się także, że mogłam spędzić z Tobą Twój ostatni dzień w Polsce Kanki ;)) Sadullah- Kolejny Turecki przyjaciel :) za nim nie w sposób nadążyć, ma milion pomysłów na minutę ;) a noc, w którą odbyła się Twoja ostatnia impreza w Polsce będzie chyba jedną z lepszych jakie zapamiętam! Tańce, krzyki, śpiewanie na ulicy, Wyspa Młyńska :) Domenico- Czyli Włoch, który nosi w sobie tyle pozytywnej energii, że trudno się przy nim nie uśmiechać! Twoje pozytywne nastawienie do świata, radość, ciepło.. typowe włoskie cechy! Wciąż nie doczekałam się naszej "Cocaine Party" :D, którą musimy kiedyś zorganizować :) i mam nadzieję, że jednak w przyszłym życiu nie urodzisz się w Burkina Faso ;)) Béla- czyli jeden z trzech Węgrów, wkurzałeś mnie niesamowicie, kiedy nie rozumiałam co mówisz, ale sprawiało mi to mnóstwo frajdy (: no i co więcej, dzięki Tobie mamy udokumentowane moje wyczyny podczas ostatniej imprezy w akademiku ;) Pedro- Według mnie uosobienie spokoju i dobra dusza naszego towarzystwa z dobrymi pomysłami :) no i oczywiście posiadacz najostrzejszego ekstraktu z papryki :D chociaż... czekolada z dodatkiem tego bardzo mi smakowała ;) a także mięsko z krokodyla, które przygotowałeś:) Laci- czyli najlepszy tancerz:D a także osobnik, który bardzo polubił mój różowy beret:P Nadal pamiętam, że to Ty bestio zamknąłeś drzwi od mojego pokoju i uciekłeś z kluczem :) za co chcąc nie chcąc musiałeś później spać godzinę na korytarzu :))) Adam- Tak, Ciebie zostawiłam na koniec, bo Tobie chcę podziękować za najwięcej rzeczy. Jak już sam zauważyłeś jesteśmy do siebie piekielnie podobni. Zastanawiam się tylko, czy to na pewno dobrze:D Ciesze się, że mogłam Cię poznać i dzielić z Tobą mnóstwo niezapomnianych chwil, takich jak świętowanie zaliczenia przeze mnie egzaminu z matematyki, które skończyło się wspinaniem na drzewo:) za Capoeirę i kuchni, na ulicy, na wyspie młyńskiej... za oglądanie Avatara, za pokazanie mi czym jest Palinka:) za to, że dzięki Tobie nauczyłam się korzystać z każdej chwili. Dziękuje za długie rozmowy przy herbacie, nie zawsze na normalne tematy:) dziękuję, za pyszne jedzenie ;) a poza tym ciesze się, że miałam swój udział w tym, że nauczyłeś się dzielić z innymi ;) Pokazałeś mi wiele niesamowitych zespołów, przy czym ukochałam sobie Brains;) Dziękuję za wspólne spacery, za próby nauczenia mnie jak jeździć na deskorolce:D i za wiele wiele innych rzeczy..:) Utállak! :* Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam! :) Kochani, bardzo się ciesze, że mogłam Was poznać, dzielić z wami wspaniałe chwile, uczyć się od Was wielu rzeczy. Każdy z Was wniósł coś szczególnego do ojego życia i jestem Wam za to bardzo wdzięczna. Dzięki Wam te wakacje stały się Wakacjami mojego życia. ! Gonna miss u guys! ;)

czwartek, 30 sierpnia 2012

Enjoy every moment...

Pewien szalony węgier powiedział mi jakiś czas temu "Enjoy every moment.." i staram się to robić. Korzystam z każdej chwili, ciesze się z małych rzeczy, czerpię przyjemność z otaczającego mnie świata. Ostatnimi czasy robie reczy, które wywołują u mnie szczery uśmiech. Wczoraj na przykład świętując z Adamem (najbardziej zwariowanym Węgrem jakiego znam), wyszliśmy na miasto w nocy- wylądowaliśmy na placu zabaw na Wyspie Młyńskiej- bawiliśmy się jak dzieci, w końcu w ramach odpoczynku wspięliśmy się na rozłożyste drzewo, rosnące na placu i siedzieliśmy na nim przez jakiś czas rozmawiając o mniej lub bardziej poważnych tematach. Bardzo mnie się to podobało. Co więcej? Capoeira w kuchni, Capoeira przed akademikiem,oglądanie Avatar'a - niesamowitej bajki :) Wspólne gotowanie, gadanie godzinami o głupich rzeczach, śmianie się z byle czego... tak, jesteśmy do siebie podobni! ;) Cieszę się niezmiernie, że mogłam go poznać, bo wniósł do mojego życia coś szczególnego. Kiedy już wróci na Węgry, będę strasznie tęsknić za tymi chwilami.. I will miss You!! :( :D

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Dorm.

Od pewnego czasu moje życie zmieniło się znacznie. Czasami tak się dzieje, że nawet w najśmielszych marzeniach nie wymyślamy takich scenariuszy, tak też było w moim przypadku. Los tak chciał, że od jakiegoś czasu zmieniłam miejsce zamieszkania, ale jest to tylko tymczasowe, bo już niedługo wracam do domu. Ale nie o tym chciałam. Dążę raczej do tego, że poznałam tylu fantastycznych ludzi, dzięki którym mogę śmiało powiedzieć, że tegoroczne wakacje są wakacjami mojego życia! ;) przez długie rozmowy z obcokrajowcami "przestawiłam się" na język angielski do tego stopnia, że myślę często nie po polsku, lecz po angielsku właśnie, jest to dość dziwne uczucie, ale miłe- szlifuje swój język i codzień budzę się z uśmiechem na twarzy. Co więcej- czuje się na prawde fantastycznie mogąc uczyć się od tych osób wielu ciekawych rzeczy. Każdemu polecam takie doświadczenie- będąc w swoim kraju poznaje inne nacje- prawie jak wakacje za granicą tylko milion razy fajniejsze:) NAsze życie nie jest zależne od nas w 100%- wierze, ze wszystko ma swój cel i każda podjęta przez nas decyzja, każdy gest, słowo, mają ogromne znaczenie. Musimy tylko być świadomi tego, że nie zawsze prowadzi to do pozytywnych rzeczy, powinniśmy być przygotowani na wszystko :) Ten post miał wnieść coś mądrego, ale jak widać, nie udało się.

sobota, 19 maja 2012

Świat bez internetu

Zapewne wielu z nas zastanawiało się jak to jest żyć bez internetu, nam młodym ciężko jest wyobrazić sobie życie bez niego, ale jak widać można. Najlepszym przykładem są starsze pokolenia, oczywiście zdarzy się czyjaś babcia, która korzysta z poczty e-mail czy innych dobrodziejstw internetu, ale to rzadkość. Kolejnym przykładem na to, że bez okna na świat, jakim jest już internet, a nie telewizja jak kiedyś, jestem ja sama- od lipca ubiegłego roku jakoś dawałam sobie radę nie posiadając łącza w domu. Mały wypadek, czyli złamanie modemu i zrezygnowanie z umowy z dostawcą internetu, sprawił że zrezygnowałam z posiadania go. Trudno to sobie wyobrazić, ale było mi bez niego na prawdę dobrze:) Więcej czasu dla siebie i znajomych, nie czułam ciągłej potrzeby zaglądania na "fejsa" i sprawdzania, czy ktoś polubił mój wpis, czy może znajomi napisali coś ciekawego. Zamiast dowiadywać się z portali społecznościowych co słychać u znajomych, po protu się z nimi spotykałam, kiedy potrzebowałam sprawdzić e-mail robiłam to u znajomych, lub przez telefon. Ile czasu zżera nam siedzenie przed komputerem, o zgrozo.