sobota, 27 marca 2010

Jakby nie patrzec ten tydzien był bardzo męczący. Miałam szczery zamiar wypocząć, ale stało się zupełnie inaczej. Codzienne wstawanie ok godziny 6, jest męczące, zwłaszcza, że mam w zwyczaju późno chodzić spac.
Dzisiejszy dzien jakos nie utwierdził mnie w tym, że mamy wiosnę, że za kilka dni Wielkonoc, a za 19 dni stane się pełnoletnia. Wcale nie odczuwam jakiejś specjalnej radości z tego powodu. Kiedys mówiłam sobie "no za 4 lata bd pełnoletnia, ale fajnie", ale teraz wiem, ze wcale tak fajnie nie bedzie. Te urodziny nie będą dla mnie tymi wymarzonymi. Nieważne jakby starała się moja rodzina, znajomi i przyjaciele, te urodziny nie będą mnie cieszyć. Wiem, że bez tej jednej osoby już nic nie będzie takie, jak było kiedyś. Może za kilka lat spojrze na to inaczej, ale wiem, iż będzie bolało tak samo. Ostatnie święta też były beznadziejne. i nie chodzi tu wcale o to, że np inni znajomi dostali fajniesze prezenty, bo juz od kilku lat mam je gdzies, ze tak powiem. Chodzi o to, że były one niepełne. Ze puste miejsce, które według tradycji jest dla osoby, ktora nie ma gdzie sie podziac, to ja wiedzialam, ze to jedno miejsce juz nigdy nie bedzie zajete...

Jutro znow do pracy. Z jednej strony mi sie strasznie nie chce, ale z drugiej wiem, ze skoro się tego podjęłąm, to nie moge dac plamy, a tak sie sklada, ze jesli juz cos robie, to od poczatku do konca musi byc to perfekcyjnie zrobione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz