sobota, 30 kwietnia 2011

Quod hodie non est, cras erit- Co nie jest dzisiaj, będzie jutro.

Prawda, to co nie zdarzyło się dziś, może zdarzyć się dnia następnego. Nie znamy naszej przyszłości. Nie jesteśmy w stanie jej przewidzieć. Uważam, że wszystko co ma się zdarzyć nie jest przypadkiem, ale jakimś poukładanym planem. Nie możemy założyć, że na przykład za tydzień spotkamy miłość naszego życia, czy kogoś kto zmieni nasze życie diametralnie, tudzież wygramy w jakiejś loterii, albo stracimy coś cennego.
Sądzę, że nic nie dzieje się przypadkiem, kiedy spotyka nas coś złego, dostajemy od życia "po dupie", to ma to nas czegoś nauczyć; wytrwałości? cierpliwości? Ale czy potrafimy to wykorzystać? czy uczymy się na własnych błędach? Czy może brniemy w to i popełniamy kolejne? Errare humanum est.. ;)
Swoją drogą, ludzie których spotykamy na swojej drodze.. czy spotykamy ich przez przypadek? czy może tak miało być? Czasami wydaje mi się, że każda osoba jaką poznajemy, ma na nas jakiś wpływ, na nas i nasze życie. Mniejszy lub większy, ale ma. Bo dzięki komuś kogo na przykład poznaliśmy, podejmujemy jakąś decyzje, jesteśmy "tu" a nie "tam". Zapewne wiele osób się z tym nie zgodzi, ale takie jest moje zdanie. Wydaje mi się, że każdy gest, każde słowo, ma duże znaczenie. Niezależnie od tego, czy tak uważamy czy nie.
Kończąc tę zawiłą notkę - także dzięki decyzjom innych ludzi kształtuje się nasze życie, przykładem tego mogę być ja- dzięki decyzji pewnej niemiłej kobiety, edukację będę kończyła w innej szkole niż zaczełam... życie.
Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Modus vivendi - sposób życia

Czasami myślę o tym, jakie nasze życie jest pokrętne. Stawia nas w dziwnych i często niezrozumiałych sytuacjach. Ale czy tak ma być, czy to my sami do tego doprowadzamy? Swoją drogą, czy to nie jest dziwne, że potrafimy z kimś rozmawiać, spotykać się, mieć wspólne tematy itd, a po jakimś czasie nie umiemy powiedzieć sobie "cześć" na ulicy.. Takie czasy chyba nastały, a my nic z tym nie zrobimy.
Co do czasów w jakich żyjemy.. stwierdziłam dziś, że nikt z nas nie ma prywatności. Nie chodzi mi o to, że wszyscy wszystko o nas wiedzą, ale raczej o to, że pisząc na portalach typu twitter, czy facebook co robimy, co u nas itd, obnażamy przed innymi naszą prywatność. Poza tym, kiedy spotykamy kogoś, poznajemy go, wystarczy kilka informacji, żeby znaleźć go na którymś z portali społecznościowych. Z jednej strony są plusy tego, bo możemy znaleźć tam znajomych sprzed lat, ale z drugiej, mozemy zostać znalezieni przez kogoś, kto nie ma najlepszych zamiarów co do naszej osoby. Czy brak prywatności musi być wpisany w nasze życie? Przecież nie każdy musi wyrażać na to zgodę, drążąc dalej, można by powiedzieć, że aby chronić swoją prywatność nie powinniśmy zakładać kont na wyżej wymienionych i innych portalach, ale w tych czasach, tak się po prostu nie da..:)
Chyba jesteśmy uzależnieni od internetu i korzystania z jego "dobrodziejstw"..